Sachem, Ostatni Wódz Czarnych Węży wg Henryka Sienkiewicza to spektakl, który został przygotowany przez zespół teatralny HADES w związku z rocznicą Sienkiewiczowską i 1050 – leciem przyjęcia Chrztu przez nasz naród.
Te dwie daty mają ścisły ze sobą związek, bowiem spektakl nasz traktuje o tragedii Indian amerykańskich, a gdybyśmy nie przyjęli Chrztu Św. w 966 roku podzielilibyśmy ich los. Zespołowi udało się dość pomysłowo zainscenizować nowelę Henryka Sienkiewicza, bo zyskała ona na aktualności, i na uniwersalności.
Spektakl rozpoczyna ceremonia rozdania Oscarów w 1973 roku. Marlon Brando odmówił wtedy przyjęcia nagrody za rolę w Ojcu chrzestnym. Byt to znak protestu przeciwko dyskryminacji Indian i fałszywemu przedstawianiu ich w westernach. Zamiast wybitnego aktora na scenę wyszła Indianka Sacheen Littlefeather, która wyjaśniła powody odmowy przyjęcia nagrody.
Sienkiewicz sączy dalej opowieść o Antylopie, nowym wspaniałym świecie stworzonym przez niemieckich osadników na zgliszczach Chiavatty, indiańskiej wioski. Indianie żyli tam spokojnie i dostatnio. Pewnego razu do Antylopy przyjeżdża cyrk. Popisowy numer ma w nim Sachem, ostatni z potomków wodza Czarnych Węży i jedyny uratowany z rzezi Chiavatty. To doskonała okazja do zemsty. Później poznajemy indiańską legendę o stworzeniu człowieka przez Manitou i niepostrzeżenie przenosimy się do świata opisywanego przez Sienkiewicza. Przedstawienie HADESU poza całą atrakcyjną warstwą zewnętrzną ma także mądry przekaz.
Skłania do zastanowienia się, czy możliwe jest porozumienie między ludźmi różnych kultur i ras, gdy tak mocno zakorzenione są w nas stereotypy etniczne i nie brakuje przejawów dyskryminacji. To również spektakl o utracie ojczyzny i polityce podboju. Gorzki finał przejmującego Sachema daje wiele do myślenia.